PRZEDSTAWIAMY WAM PRZEPROWADZONY PRZEZ NAS WYWIAD Z MAJĄ :)
Weronika: Skąd czerpiesz pomysły na materiał na płytę, teledyski i konkursy dla Fanów? Maja: Materiał na płytę powstawał długo, najczęściej otrzymywałam próbki demka z muzyką instrumentalną od kompozytorów i przerabiałam je na piosenki zmieniając melodie i formę, właśnie te pierwotne wersje były dla mnie inspiracją, komponowałam też od początku sama. Potem robiliśmy aranż z producentami (Markiem lub Adim), i tak powstawała nowa piosenka od melodii po tło instrumentalne, długa droga :D Teledyski, a właściwie ich scenariusze powstawały tak że podczas słuchania przychodziły mi bardzo różne historie do głowy :) Były wymyślone, lub z życia… Na pewno im więcej czytasz, oglądasz i rozmawiasz z ludźmi tym więcej możesz z siebie wykrzesać, te moje skojarzenia układałam w całość dostosowując do miejsc i możliwości na planie. Najbardziej usatysfakcjonowana jestem z scenariusza „Mogę być” :) A pomysł na „We włosach” częściowo obrazuje prawdziwą przygodę, gdy po 2 roku studiów wyjechałam z koleżanką w bardzo dziką i szaloną podróż po wyspach Hiszpanii, nie powiem co dokładnie jest prawda a co fikcją… Ale tak jak w klipie wypożyczyłyśmy samochód i w drogę ;) Dziś najważniejszy jest pomysł, a czasami adaptacja pomysłów z zupełnie odległej dziedziny, ale to wymaga wysiłku… Nie każdemu się chce taki wysiłek wykonywać gdy łatwiej podpatrzeć u innego. Ja nigdy nie zżynam z innych klipów… Nie znoszę też jak ktoś kopiuje pomysły, strasznie się zdenerwowałam gdy dość oryginalny motyw podążania za psem rasy husky który pojawił się w moim klipie „Za ścianą” został po kilku miesiącach użyty przez Natalię Szroeder, biorąc pod uwagę że agenci Natalii chwalili się, że oglądają moje klipy i wykazywali się znajomością szczegółów, gdy się spotkaliśmy - było oczywiste, że to nie przypadek. W każdym razie samo życie jest najlepszą inspiracją do scenariuszy :)
Weronika: Który z Twoich teledysków podoba Ci się najbardziej? Czy teraz z perspektywy czasu zmieniłabyś coś w którymś teledysku? Maja: Nie potrafię na nie obiektywnie spojrzeć ;) Czy podoba mi się bardziej „Mogę być” czy „Za Ścianą”, czy może „Superkłamstwa” hmm? A może jednak „We włosach” albo najskromniejsze „Niedoczekanie”… Nie mam pojęcia… Mogę być jedynie bardziej dumna z jednego scenariusza, albo wspominać najlepsze przygody innego lub wspaniałą atmosferę na planie. Każdy kocham, jak dzieci - nie ma lepszych i gorszych są tylko różne ;) Nie zastanawiałam się też czy bym je zmieniła, na pewno robaczki nie przypadły do gustu widzom... Ale nie wpadłam w panikę bo ktoś napisał „ble okropny teledysk” i dał minusa ;) Jedno czego żałuję to to, że Sebastian tańczy za krótko w „We włosach”, ale nie miałam możliwości tego zmienić :/
Weronika: Na planie którego z Twoich teledysków najbardziej się odnalazłaś? Maja: Na każdym było wspaniale i jednocześnie trochę ciężko :) Opisy klipów łącznie z ciekawostkami na temat przygód zawarłam w książeczce, która jest dołączona do płyty :) Myślę że to ciekawe i zabawne historyjki, dla każdego kto już ma lub zdobędzie płytę „Cukier”- polecam sobie to poczytać. Jednak jeśli muszę wybrać to stawiam na klip „We włosach”. Wyróżnia się gdyż kręciliśmy go przez 10 dni we Włoszech, akcja teledysku była prawdziwie przeżywaną przygodą z kochaną Gosią Kosińską (modelką i rajdowcem RMF), a nie tylko scenariuszem. Pomysł powstał na podstawie mojej prawdziwej przygody z koleżanką. Poza tym specjalnie dla mnie na plan przyleciał do nas samolotem Sebastian Kowalczyk, który nie tylko tańczył i podbijał serca włoszek ^^, ale dał mi wspaniałe wsparcie na planie. Był też mój mąż i stylista Michał, cudowny człowiek. Grali też Włosi poznani na miejscu, no i ta scena w restauracji… Bezcenne :P – to powoduje, że cały ten czas wspominam wyjątkowo.
Weronika: Na twoim albumie znajduje się różnorodny repertuar. Tak naprawdę jaki gatunek muzyczny lubIsz najbardziej? Maja: Cieszę się, że jest różnorodny, że udało mi się uzyskać taki efekt :) Najbardziej rozczarowują mnie płyty na których są 2 dobre piosenki i 8 miernych a w dodatku wszystkie mają niemal identyczny charakter… Dlatego ja nie chciałam aby moja płyta była tak odbierana, by nudziła się po 3-4 utworach. Lubię różnorodność i wędrówki po nastrojach :) , a mimo że dotykam różnych gatunków to cały czas jest to pop, czyli mój ulubiony gatunek - przyjemny dla ucha i uniwersalny :)
Weronika: Twoi Fani długo czekali na premierę Twojego albumu. Dlaczego tak długo to trwało? Maja: Nie wydaję mi się, że to było tak długo :D W końcu wszystko musiałam zrobić sama :), a to bardzo dużo pracy. Nie było ani jednej takiej sytuacji, że dostałam gotowy utwór z tekstem, aranżacją i melodią i miałam się go tylko nauczyć i nagrać… Nie było też takiej sytuacji w której przychodzę na gotowy plan teledysku i jedynie odgrywam scenki… W takiej sytuacji z pewnością nagrałabym płytę w 3 miesiące, choć byłoby w niej mniej serca…
Weronika: Skąd wziął się pomysł na tytuł Twojego debiutanckiego albumu? Liczyłaś na jakąś interpretację "Cukru" ze strony Fanów? Maja: Spojrzałam na tytuły piosenek i od razu wiedziałam że to ten. Jest tak uniwersalny, że pojawia się całe spektrum interpretacji :) W piosenkach na tym albumie jest wiele o słodyczy; tej dobrej i tej trudnej… Miałam nadzieję, że Fani się w to wsłuchają :)
Weronika: Jesteś zadowolona z sukcesu Twojego albumu „Cukier”? Maja: Bardzo lubię ten album :) Włożyłam ogrom pracy, dlatego też jestem bardzo zadowolona :) Wielu ludzi bagatelizuje to jako pracę, bo myśli że wystarczy się nauczyć melodii i już, przecież piosenka trwa tylko ok. 3 minuty, co to takiego… ;) Ale robi się z tego COŚ WIELKIEGO do wykonania, gdy nie mając nawet gotowej melodii, tekstu ani aranżacji tworzysz piosenkę od podstaw, piszesz scenariusz i siedzisz na składaniu klipu. Dbasz o wszystko również o rozpowszechnianie, wtedy jedna piosenka zabiera kilka miesięcy… Pomnóżmy to razy 10 :) Jestem szczęśliwa, że mi się to udało i że na mojej drodze pojawiły się osoby, które chciały się dołączyć do tego projektu, uwierzyły we mnie i bardzo mi pomogły, a najbardziej że jesteście Wy – osoby które chcą słuchać efektów i pytają o kolejne.
Weronika: Planujesz reedycję płyty „Cukier”? Maja: Być może :) , choć nie mam jeszcze konkretnych planów. Powstały nowe wersje (fortepianowe) dla 2 singli – „Superkłamstwa” i „Za Ścianą”, które bardzo się podobały moim i Michała słuchaczom i całej redakcji Telewizji Praga, która do tej pory nie zdjęła tego wykonania ze strony :) To miłe doświadczenie – dostaliśmy pozytywny feedback, wiele osób pisało, że taką mnie lubią najbardziej ;) Dla nich przygotuję następne i być może powstanie płyta, skromniejsza w brzmieniu nagrana na tzw. setkę – czyli na żywo, jedynie fortepian i głos bez chórków i efektów ;) Smacznie :)
Weronika: Piosenka „Jadę na Święta” odniosła ogromny sukces, liczyłaś na to? Maja: Szczerze mówiąc nie spodziewałam się aż takiego odzewu – mój mąż wpadł na pomysł stworzenia tej piosenki (i ja to podchwyciłam), a potem pokazania w TV. Otrzymałam kilka tysięcy maili w sprawie tej piosenki! To był szok! Prośby o podkład, tekst, płytę itp. Piosenka miała b. dużo wyświetleń i masę komentarzy. Ten widok, jak pełną piersią śpiewają ją całe szkoły, wywoływał uczucia nie do opisania. Piosenkę grało też kilka stacji radiowych. Wiedziałam, że będzie się podobała i że zapadnie w serca, bo ona sama płynęła prosto z mojego serca i dotykała uczuć wielu ludzi wracających do domu na święta, jak ja :)
Weronika: Skąd wziął się pomysł na nagranie piosenek „Jadę na Święta” i „Christmas time is coming”? Maja: Na pewno sam pomysł by stworzyć piosenkę świąteczną wyszedł od mojego męża, który też później napisał tekst, tym razem według mojego pomysłu ;) Ale dokładnie nie pamiętam jaka była droga tego pomysłu, bo pomysły zwykle na początku są nieśmiałe i dopiero gdy ktoś nam powie – „tak świetna sprawa” albo kiedy sami uwierzymy jakimś cudem, że to na co wpadliśmy jest całkiem niezłe - to dopiero się rozwijają i modyfikują…
Weronika: Skąd wziął się pomysł na nagranie nowej wersji piosenki „Jadę na Święta”? Maja: Tak naprawdę demo tej wersji istniało od samego początku ;) Kiedy powstała piosenka zaczęliśmy myśleć o aranżacji, czyli w skrócie całym tle instrumentalnym dla melodii. Zrobiliśmy wersję prostszą i wersję którą nazwaliśmy „amerykańską” bo opierała się na gospelowych rozwiązaniach… Nie mogłam się zdecydować hehe, nawet prosiłam przyjaciół o opinię. Ale pomyślałam, że piosenka świąteczna jest jak kolęda, śpiewa się ją wspólnie, musi być na tyle przystępna by każdy mógł zanucić np. chór na jasełkach. Gospelowy styl to wyklucza, bo wiadomo, że tam musi być dużo „fiku miku” w wokalu ;) To była najlepsza decyzja jaką podjęłam, bo ogólnie mam problem z podejmowaniem decyzji. To co działo się w szkołach przerosło moje oczekiwania – piosenka robiła furorę, zdobyła serca wszystkich. Żadna moja piosenka nie była tak tłumnie śpiewana, ale po roku zapragnęłam pokazać Wam coś nowego i wróciłam do zakończenia wersji gospel :) Zwłaszcza, że z uwagi na studia nie mogłam odwiedzić tylu szkół ile chciałam, a chciałam dać Wam jakiś prezent.
Weronika: Skąd wziął się pomysł na turnee po szkołach z piosenką „Jadę na Święta”? Maja: Pomysł wziął się od Was :) To wy przynieśliście piosenkę do szkół i nauczyciele to podchwycili przygotowując ją na jasełka i występy. Wiele osób po prostu (przy chyba okazji konkursu „trzy gwiazdki”) dostało podkład i przygotowało tę piosenkę na swój indywidualny występ, co mnie bardzo cieszy :D Potem już była lawina… Dostałam mnóstwo maili z prośbami o podkład, nuty oraz z bardzo miłymi opisami tego jak reagujecie na tę piosnkę i z niewinnymi sugestiami, że powinnam to zobaczyć, może nawet odwiedzić szkołę… I tak się zaczęło. Oczywiście, że chciałam Was zobaczyć i zaśpiewać z Wami! Potem sama na takie miłe maile odpowiadałam z inicjatywą, że chętnie przyjadę (a właściwie nie ja a mój team, bo było tak duże zainteresowanie że pomagały mi dziewczyny Magda i Asia i jeszcze mój mąż :)) I tak od 7 grudnia codziennie odwiedzałam Was z koncertami po całej Polsce :) To był dla mnie najpiękniejszy prezent gwiazdkowy – wasza radość.
Weronika: Czy chciałabyś zmienić coś w swoim życiu muzycznym, np. wydać wcześniej jakiś ze swoich teledysków? Maja: Nie rozpamiętuję przeszłości, na pewno popełniłam wiele błędów, ale nie poświęcam czasu i energii na to, co już minęło i nie rozważam już podjętych decyzji ;) Wyciągam wnioski i do przodu – będą nowe okazje w przyszłości, by wykorzystać tę naukę :) Tkwienie w przeszłości jest złe, bez względu czy chodzi o katowanie się swoimi błędami których nie zmienisz, czy o ciągłe przypominanie sobie swoich „lepszych czasów”, dlatego nie zastanawiam się zbytnio co bym zmieniała ;)
Weronika: Był kiedyś taki moment, gdy chciałaś zrezygnować z muzyki? Maja: Z muzyki – nigdy! Ale z promocji kolejnych klipów tak. Przyznam, że byłam w pewnym momencie bardzo zmęczona i taka wypalona, że na myśl o „premierze teledysku” (czyli czymś wspaniałym, o czym marzy niejeden piosenkarz) dopadał mnie lęk. To było już po 4 wydanych teledyskach i nowej piosence świątecznej – co mnie wyczerpało… Dlatego na „Niedoczekanie” zabrakło mi sił, nie było konkursów i postów związanych z tą piosenką m.in. z powodu ograniczenia widoczności postów i innych dziwnych praw internetowej dżungli, z którymi się nawalczyłam bezskutecznie… Jeśli lubicie moje piosenki i teledyski to proszę dodajcie moją stronę do ulubionych, subskrybujcie mój kanał na YT :) Okazuje się że samo „lubienie strony” nie powoduje że docierają do Was posty.
Weronika: Jak wspominasz swoje początki kariery muzycznej? Było Ci ciężko? Maja: Sama nie wiem od kiedy powinnam liczyć ten początek ;) Pierwszy profesjonalny krok to było dostanie się do szkoły muzycznej – jako dorosła już osoba zaczęłam naukę w II stopniu i tam zaczęło się profesjonalne muzykowanie. Było bardzo ciężko, bo nagle musiałam pisać dyktanda muzyczne i robić rzeczy o których miałam blade pojęcie, jednak bez tego ani rusz! Nie znasz harmonii, nie umiesz grać na instrumencie, nie znasz muzyków ani producentów – nie ma szans, chyba że masz jakiś cudowny układ i nie musisz nic robić sama, tylko nauczyć się piosenki na pamięć ;) Na tzw. Bednarskiej zauważył mnie mój producent, który był akompaniatorem na naszym wydziale i na 3 roku zaczęłam tworzyć własny repertuar pod jego skrzydłami :D Po tym jak powstały pierwsze piosenki zaczęły się koncerty, teledyski, czyli to co pewnie masz na myśli mówiąc o „karierze” :) To była bardzo ciężka praca często po nocach, bo w ciągu dnia miałam studia i jeszcze pracę… Później zaczęłam współpracę z drugim producentem – Adim :) Wcześniej próbowałam wielu rzeczy, śpiewałam jako nastolatka covery na wszystkich możliwych imprezach okolicznościowych, nawet byłam w Teatrze Studio Buffo – dostałam się z castingu i przez kilka miesięcy jeździłam na próby, ale musiałam zrezygnować, bo dojeżdżałam aż 400 kilometrów i zwyczajnie nie było mnie na to stać. Dopiero własne piosenki zadecydowały o podpisaniu pierwszej umowy z wytwórnią i zainteresowaniu w Internecie. Umowę rozwiązałam, Wy nadal jesteście :)
Weronika: Jak czuje się młoda osoba która odniosła tak duży sukces (występowałaś w ogólnopolskiej telewizji, występowałaś na festiwalu w Opolu, masz wielu fanów i FC, Twoje klipy cieszą się popularnością, Twój debiutancki album jest w sprzedaży)? Maja: Przede wszystkim jest to dowód i nadzieja dla młodych muzyków, że da się takie rzeczy zrobić nawet bez wsparcia agencji i wytwórni i że im też się to uda :) Cieszy mnie to, że mogę być dla młodszych jakimś wzorem – pytają mnie o opinię, wysyłają mi swoje covery – jestem w pewnym sensie ich wielbicielką, to najlepsze w tym „sukcesie” :) Sama pochodzę z małej miejscowości i jako dziecko nie miałam szansy na wykształcenie muzyczne, szkołę muzyczną skończyłam jako dorosła osoba, wszystko co związane z muzyką zaczęło się tak naprawdę, jak już byłam samodzielna :) Jeśli masz 16 lub 18 lat i myślisz że dla Ciebie już za późno – mylisz się!
Weronika: Masz tremę, masz jakiś swój sposób na jej pokonane? Maja: Czasami myślę, że nie mam typowej tremy, czyli lęku przed występem, choć zawszę odczuwam mały stresik tuż przed wejściem na scenę, np. zaczyna mi mocniej bić serce ;) Wyciszam się przed występem i raczej nie odzywam do nikogo, by wyjść skupiona i dać z siebie wszystko… Pierwsze dźwięki i koniec „tremy” :)
Weronika: Co czujesz będąc na scenie, śpiewając dla swoich fanów? Maja: Czuję radość :) Najbardziej lubię śpiewać na scenach małych gdzie mam blisko ludzi i mogę z nimi nawiązać kontakt (to zwłaszcza dotyczy występów dla fanów) albo na wielkich gdzie wpada się jakby w trans… Oślepienie światłem, wielka publiczność – to upaja.
Weronika: Masz swoje motto życiowe? Maja: Nie mam konkretnego cytatu na chwilę obecną ;) Ale pewnym „mottem” jest życie do przodu, o jak w słowach „ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy” – piękne :) Poza tym, myślę że tolerancja jest moim mottem. Uważam, że każdy ma prawo żyć jak chce, wyznawać religię jaką chce, ma prawo do bycia innym… Nawet podziwiam osoby, które nie uprawiają konformizmu.